poniedziałek, 8 lutego 2010

nieprzystosowana

Jestem nieprzystosowana do życia...
Od zawsze mi powtarzano, że sztuką, życiem artystycznym nie da się przeżyć. Że niepotrzebnie chodzę na chór, że po co robię tą pracę na konkurs plastyczny, że zamiast pisać to opowiadanie lepiej, żebym odrobiła pracę domową z fizyki.
Jestem nieprzystosowana
Bo nie reaguję na człowieka agresją, bo wyciągam rękę i serce do wszystkich, bo nie jestem przebojowa, bo przyjmuję to jacy ludzie są, bo nie walczę za wszelką cenę, bo nie mam ambicji na stypendium naukowe ani na szefowanie (gdziekolwiek).
Jestem nieprzystosowana
bo wierzę, że swoje życie mogę ułożyć na dobroci, na uśmiechu, szczerości i zaufaniu.
Jestem nieprzystosowana
a mimo to życie mi mówi, że robię dobrze.

Bo co z tego że nie pcham się łokciami i za wszelką cenę zdobywam to czego pragnę? Stają na mojej drodze osoby, które pomagają mi przejść przez coś na co mi nie pozwala mój brak przebojowości, hałaśliwości. Bo mogę robić to co pragnę nie tylko po to, żeby zarabiać pieniądze, ale żeby się spełniać. No i jeszcze ludzie, którzy są wokół mnie i nie pozwalają mi zwątpić w to, że robię dobrze...


Akka

2 komentarze:

  1. Skąd ja to znam Gosiu?
    Z jednej strony w dzisiejszych czasach jest tak" wyrzucają Cię drzwiami wejdź oknem" a z drugiej strony jak nie masz znajomości,to nie masz nic i możesz być szalenie dobra w tym co robisz,to nie jest ważne,to mnie przeraża.
    Bo ile razy można się pchać,tym oknem?

    OdpowiedzUsuń
  2. no ja też skądś to znam..ale skoro tak mi dobrze (choć czasem ciężko) to sobie żyję z tym nieprzystosowaniem. Inaczej jednak nie bardzo umiem. Przecież jeśli zacznę żyć jak nie ja to dopiero będzie nieszczęście...jak samej ze sobą będzie mi źle.
    Jakoś damy radę z tym nieprzystosowaniem..może całkiem nieźle. :)

    OdpowiedzUsuń